Kiedy byłam mała lalki Barbie kupowało się w pewexach. Długo marzyłam o swojej. Na początku podstawówki dostałam swego rodzaju zamiennik, laleczkę o nazwie Fleur. W szafce meblościanki miała cały salon, łoże z baldachimem, które zrobiłam sama z listewek i starej poszewki. I garderobę. Może trochę nieudolnie ale konstruowałam dl mojej lalki suknie na wzór strojów widzianych w filmach a nawet kapelusze z malowanej tekturki.
Żałuję trochę, że to wszystko poszło gdzieś po drodze do kosza. Moja córka nie bawiła się nigdy lalkami i nie potrzebowała strojów.
Minęło wiele lat zanim przyszło mi do głowy, że mogłabym szyć kreacje, które uwielbiam, kobiece, retro - nie dla lalek, ale dla siebie.
Mam miejsce - poddasze w naszym starym domu. Mam maszynę, która jest starsza ode mnie, należała do mojej mamy. Dziś zamówiłam owelock i wykroje z USA.
It looks like I'm happy :-) and ready for challenge.
So let's start!